wtorek, 1 marca 2011

Przeprawa

Umberto EcoKto czyta książki, żyje podwójnie

Zacznę od smutnego wyznania, że od dłuższego czasu nie przeczytałem książki o tematyce „kościółkowej”, która potrafiła by mnie wciągnąć i porwać. Większość polecanych lektur, po które sięgnąłem ostatnio doczytałem do końca jedynie z poczucia obowiązku a może w nadziei iż ich ostatnie strony okażą się nadzwyczajnym punktem zwrotnym. Dlatego książka Paul'a Scanlon'a okazała się miłym zaskoczeniem.

Obawiam się jednak, że promując „Przeprawę” dokonuję przysłowiowego strzału w stopę. Z pewnością nie jest to książka dla wszystkich, a na pewno nie dla każdego. Wiele tez w niej przedstawionych może być uznane za kontrowersyjne. Paul Scanlon opowiada historię transformacji kościoła w Anglii, którego był przywódcą. Kościoła dość sporego ale zastałego w swojej formie i nie rokującego rozwoju.

Książka opowiada o przejściu od zastoju do witalności i wzrostu, ale mówi też o „kościelnej mafii”, sypaniu piachu w tryby i ludziach wybierających wygodę zamiast wyzwań. Paradoksalnie najtrudniejszą do przekonania grupą są najbliżsi współpracownicy. Myślę ze pokrywa się to w dużej mierze z moimi osobistymi spostrzeżeniami dotyczącymi środowiska pastorskiego: większość z nas to administratorzy a nie zdobywcy. Łatwiej jest dbać o to co jest, zabiegać o ludzi w kościele, troszczyć się o ich potrzeby niż wypuszczać się na nieodkryte lądy i zdobywać uczniów Chrystusa.





Jak już napisałem wyżej, „Przeprawa” przeczytana przez osoby o niskiej dojrzałości, może okazać się bardziej złośliwym wirusem, który przyniesie szkodę niż ożywczym zaczynem. Tym niemniej gorąco polecam. Paul Scanlon pisze również o kościele moich marzeń. Kościele nienadętym, współczesnym w formie, kościele bez wydumanych sofizmatów ale za to pełnym ludzi z pasją i oddaniem aby czynić uczniami Jezusa znajomych, kościele do którego nie ma obciachu zaprosić kolegów z pracy.

Warto dodać że książka została napisana z perspektywy spojrzenia wstecz. Jest to obraz wygranej i udanej zmiany, kościoła, któremu groziło stanie się muzeum figur woskowych. Dzięki odwadze zaryzykowania zmian, udało się uniknąć tego tragicznego losu. Ceną zapłaconą przez autora jako przywódcy był konflikt z wszystkimi hamulcowymi w środowisku kościelnym. W ciągu kilku lat Abundant Life Church w Bradford, urósł z kilkuset osób do kilku tysięcy, wywierając wpływ na życie wielu innych. Jednakże nie liczby są najistotniejsze, najważniejsza jest nowa kultura z jej wartościami, jaką udało się stworzyć w tym miejscu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz