niedziela, 31 stycznia 2010

pamiętnik wuja Mata z podróży

Wyjazd. Poszło prawie dobrze :(
Peugeot po przekroczeniu bramki opłat na autostradzie za Katowicami odmówił dalszej jazdy. Było mi bardzo smutno. Zostawiając Basię na „Orlenie” czekającą na lawetę czułem się trochę jak bym zostawił „swoich w ręku wroga”.

Dalsza jazda była już wolniejsza. Na Podhalu złapała nas śnieżyca i dowlekliśmy się na godz. 21. Nasz dom góralski zaparł nam dech w piersiach. Warunki rewelacyjne. Wszystko w drewnie – jest klimat. Wieczorem jeszcze rozmowy i plany na dziś.

Rano kiedy piszę ten wpis widzę za oknami fantastyczne, widoki ośnieżonych stoków, drzew i góralskich domów. Zapowiada się smakowicie.

Basiu przyjedź do nas koniecznie !

Wreszcie urlop

Wreszcie, jedziemy na narty. Od kilku lat zima przestała być dla mnie i mojej rodziny przymusową przerwą w radości życia. Dzięki snowboardowi, zimowy odpoczynek stał się czymś wyczekiwanym. W tym roku Tatry, jak mi się uda to spróbuję napisać jeszcze jakąś relację z wyjazdu. Ale najpierw kilka myśli na temat wypoczynku. Praca i odpoczynek, to dwie strony tej samej monety naszego życia. Obie są potrzebne. Bezczynność zabija tak jak i pracoholizm. Balans jest niezbędny.

Dzisiaj o wypoczynku. Trudno nam sobie wyobrazić tydzień bez dnia wolnego. Sybiracy wracający z „przeklętej ziemi” opowiadali o nieludzkim systemie pracy bez niedzieli. W okresie rewolucji francuskiej władze świeckiej Francji, próbując wyrugować z życia publicznego wszelkie elementy o pochodzeniu religijnym w oficjalnym kalendarzu wprowadziły dekadę w miejsce tygodnia. Dzień wolny wypadał znacznie rzadziej.

W starożytnym Egipcie niewolnicy państwowi (czyli bardzo duża część populacji kraju) nie miała w ogóle stałych dni wolnych. Myślę że bardzo zaskakującym dla nich było przykazanie, które również my możemy odnaleźć w naszym dekalogu. Kiedy przestali być już niewolnikami a stali się Narodem Wybranym usłyszeli:

Przez sześć dni pracować będziesz, ale dnia siódmego odpoczniesz; w czasie orki i w czasie żniwa odpoczniesz;
Księga Wyjścia 34:21


Do czego zmierzam i co chcę powiedzieć? Bóg jest Bogiem troszczącym się o to aby ludzka egzystencja nie była nieustanną harówką. On zadbał o to abyś mógł wypocząć. I to jest możliwe bo to On a nie kto inny kiedyś wymyślił dzień odpoczynku. Ale chce powiedzieć że jest coś więcej. Jest większy wypoczynek. Obserwując ludzi starych widzę że są zmęczeni, swoim stanem zdrowia, wysiłkiem życia.

Bóg wymyślił coś jeszcze, można powiedzieć taki wieczny urlop dla tych, którzy Go szukają. Nie jest to urlop uniwersalny, powszechny. Raczej ekskluzywny, dla wybranych. Choć śmiało można powiedzieć że zamiarem pierwotnym jest aby skorzystało z niego jak najwięcej osób. Domyślasz się zapewne o czym piszę, o zbawieniu wiecznym. To nie mrzonka, to nie wydumana idea filozofów, to obietnica Prawdomównego Boga.

Kocham urlopy, kocham wyjazdy i tego sobie też nie odpuszczę. Zrobię wszystko aby ta impreza nie przeszła mi koło nosa. List do Hebrajczyków 4:11 mówi tak:

Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa.

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Endorfiny i Freddie Mercury


Od momentu kiedy John Hughes i Hans Kosterlitz opublikowali wyniki swoich badań, wiadomo,że za tzw. stany euforyczne w życiu człowieka odpowiadają hormony zwane endorfinami. Jest ich kilkanaście i są produkowane przez mózg i rdzeń kręgowy. Endorfiny działają jak morfina, osłabiają odczuwanie bólu i wprawiają w błogostan (sic!).

Nie chce się wierzyć, że za te chwile, kiedy jest nam tak dobrze odpowiadają substancje chemiczne, prawda? Wszyscy szukają w rożnych miejscach i na różne sposoby spełnienia i szczęścia. Seks, miłość, pieniądze, sztuka, rodzina, sukces, adrenalina i jeszcze wiele innych spraw to sposoby aby czuć się w życiu dobrze. Kiedy to funkcjonuje teoretycznie powinno być ok. i hormony szczęścia powinny wydzielać się obficie. A jednak czasami tak się nie dzieje... .

W czasie gdy jeszcze pracowałem w „Gazecie Wyborczej” (czyli bardzo dawno temu), zdarzyło mi się służbowo rozmawiać z pewnym mężczyzną. Nie wiem czemu ale rozmowa potoczyła się w kierunku osobistych zwierzeń. Bardzo szybko zdałem sobie sprawę, że mam do czynienia z osobą skrajnie nieszczęśliwą, która wcale tego nie kryła. Kiedy zapytałem o to czego brakuje w życiu okazało się, że teoretycznie niczego konkretnego.

Mój rozmówca był dobrze radzącym sobie przedsiębiorcą, kilka przyzwoicie funkcjonujących small-biznesów, dwa domy i apartament w centrum Opola, a jego pasja życiowa to udział w wyścigach samochodowych. Teoretycznie nieźle, a jednak czegoś brakowało. Zagadnięty o sprawy duchowe, grzecznie ale zdecydowanie stwierdził, że to go nie interesuje. No właśnie, a może jednak powinno?

„Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie.
I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”.


Augustyn z Hippony – „Confessiones”. (397-401 n.e.)

To jedno z najsłynniejszych zdań książki, o której Zygmunt Kubiak napisał, że jest jedną z najcenniejszych jakie przechowuje nasza cywilizacja. Trawestowane wielokrotnie, wyrażane na wiele sposobów mówi o tym, że czujemy się nie spełnieni do momentu spotkania z Bogiem w życiu.

Czy to prawda? Czy prawdą jest, że aby naprawdę „się nażyć” życiem, potrzebny do kompletu jest Bóg? Augustyn wiedział o czym mówi, bujne życie erotyczne, fascynacja literaturą klasyczną, przynależność do sekty manichejczyków, to jego nieudane sposoby zaspokojenia głodu życia. Nadania mu sensu i poczucia celowości.

Każdy z nas ma swoje sposoby: rozrywka, sport, podróże to nasze recepty na życie. I mam wrażenie, że czasem są tylko próbą zakrzyczenia ogromnej pustki, wypełniającej nas w środku. Freddie Mercury w swoim wielkim wyśpiewanym epitafium „Show must go on” zapytał: „what are we living for (…) does anybody know what we are looking for...” (po co żyjemy (..) i czy ktoś wie czego szukamy).

Twórcy Wielkiego Zderzacza Hadronów w CERN pod Genewą, poszukują tzw. boskiej cząstki odpowiedzialnej za zaistnienie wszechświata. Odnalezienie jej ma „wyjaśnić wszystko”. I mam wrażenie, że podobnie jest w życiu człowieka. Szukamy boskiej cząstki, która wyjaśni nam wszystko o naszym życiu. Powiedziałbym, że nie sposób cieszyć się wszystkim co mamy do dyspozycji, naszymi miłościami, przyjaźniami, naszymi domami i pracami do wykonania tak długo dopóki Bóg nie jest naszym Bogiem. Tylko z nim wszystko smakuje w pełni.

Jesteśmy czasami znużeni poszukiwaniami sensu, zmęczeni życiem. Gonieniem od jednego zajęcia do drugiego, aby zachłysnąć się czymś na chwilę i zapomnieć po chwili. I nasze serce jest ciągle jak pisze Augustyn niespokojne. Jezus mówi :

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.

Ew. Mateusza 11:28