sobota, 12 grudnia 2009

Największy święty

Przysłuchiwałem się ostatnio debacie telewizyjnej między dwoma katolickimi publicystami, Tomaszem Terlikowskim i Szymonem Hołownią. Obydwaj zgodnie ustalili że najbardziej "szanowanym i czczonym" przez polskich katolików spośród całego panteonu świętych jest oczywiście: Święty Spokój!

Nie sposób nie zgodzić się z tym żartem. Oddaje on pewnego rodzaju naszą charakterystyczną postawę, pewne sprawy są na tyle oczywiste że nie warto o nich myśleć, dyskutować i zastanawiać się. Ktoś kiedyś na pewno to przemyślał, przekalkulował i póki co: jest jak jest. Taki ciekawy stosunek do Pana Boga i jego spraw, niezwykle silna lojalność wynikająca z przyzwyczajenia a nie z bliskości Boga w życiu, pewnego oparcia się na wierze w Słowo Boże.

Skrajną nieuczciwością byłoby przypisanie takiego stanu rzeczy wyłącznie członkom jednego wyznania. Myślę że Święty Spokój mógłby być patronem ekumenicznej jedności. Patronem niezadawania pytań, patron amnezji duchowej i totalnej pasywności i apatii w tych sprawach. Będąc w Stanach Zjednoczonych przeczytałem artykuł będący tak naprawdę recenzją funkcjonowania jednego z tzw. megakościołów: "rozległy na wiele mil, płytki jak kałuża"... Trochę to brzmi znajomo, tak polsko.

Tymczasem wydaje się, że Bogu chodzi o ludzi zaangażowanych w Jego sprawy! Nawet jeśli budzi to silne reakcje innych. W różnych miejscach i sytuacjach szukamy poczucia naszego bezpieczeństwa, postawa nieangażowania się (też intelektualnego) jest czasami sposobem na unikanie zagrożeń. Jedynym trwałym źródłem bezpieczeństwa jest tak naprawdę tylko Bóg!

Jezus powiedział:
Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka. Jan. 14:27

A może warto by spróbować w to uwierzyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz