niedziela, 31 stycznia 2010

pamiętnik wuja Mata z podróży

Wyjazd. Poszło prawie dobrze :(
Peugeot po przekroczeniu bramki opłat na autostradzie za Katowicami odmówił dalszej jazdy. Było mi bardzo smutno. Zostawiając Basię na „Orlenie” czekającą na lawetę czułem się trochę jak bym zostawił „swoich w ręku wroga”.

Dalsza jazda była już wolniejsza. Na Podhalu złapała nas śnieżyca i dowlekliśmy się na godz. 21. Nasz dom góralski zaparł nam dech w piersiach. Warunki rewelacyjne. Wszystko w drewnie – jest klimat. Wieczorem jeszcze rozmowy i plany na dziś.

Rano kiedy piszę ten wpis widzę za oknami fantastyczne, widoki ośnieżonych stoków, drzew i góralskich domów. Zapowiada się smakowicie.

Basiu przyjedź do nas koniecznie !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz