Wyjazd. Poszło prawie dobrze :(
Peugeot po przekroczeniu bramki opłat na autostradzie za Katowicami odmówił dalszej jazdy. Było mi bardzo smutno. Zostawiając Basię na „Orlenie” czekającą na lawetę czułem się trochę jak bym zostawił „swoich w ręku wroga”.
Dalsza jazda była już wolniejsza. Na Podhalu złapała nas śnieżyca i dowlekliśmy się na godz. 21. Nasz dom góralski zaparł nam dech w piersiach. Warunki rewelacyjne. Wszystko w drewnie – jest klimat. Wieczorem jeszcze rozmowy i plany na dziś.
Rano kiedy piszę ten wpis widzę za oknami fantastyczne, widoki ośnieżonych stoków, drzew i góralskich domów. Zapowiada się smakowicie.
Basiu przyjedź do nas koniecznie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz