Moment szczerości. Nie marzyłem aby zostać pastorem. Nie każdego dnia jestem szczęśliwy. Nie wróciłbym do życia bez Jezusa. Nie potrafię znaleźć sensu i celu w życiu bez Boga. Czuję się spełnionym człowiekiem.
wtorek, 2 lutego 2010
Małe Ciche
Małe Ciche
nie jest ani małe ani ciche. To miejscowość z pięknym stokiem narciarskim, na którym rozpoczynamy naszą narciarską przygodę w Tatrach. Ludzi za trzęsienie, wszyscy „nowi” od nas, którzy pierwszy raz mają deski na nogach są nieco wystraszeni. Dużo zachęcania, instruowania co zrobić aby zjechać. Pogoda jest fantastyczna, lekki mrozik i słońce. Góry są onieśmielające, potężne i groźne, zapierające dech w piersiach. Gdyby nie te kolejki w których trzeba czekać aby wjechać na górę.
Po pierwszym zjeździe na dół stwierdziłem że tego potrzebuję, prędkości, wiatru wyciskającego łzy z oczu, mrozu szczypiącego twarz.
Wieczorem jedziemy w mniejszym gronie na jazdę nocną. Żadnego oczekiwania kolejce, stok jest oświetlony bardzo dobrze. Pojawiły się muldy, które dobrze widać przy sztucznym oświetleniu. Tak to było to, prędkość i kilka ładnie oddanych skoków.
Boże dziękuje Ci za ten wspaniały dzień, który mi ofiarowałeś. Dziękuję Ci za ludzi, z którymi mogę spędzić ten czas, dziękuję za przygodę i za to że wypiętrzyłeś kiedyś Tatry w tej części świata. Jesteś wielki Panie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz