czwartek, 4 lutego 2010

Czas leci, ledwie zaczęliśmy, a tu …


Każdy dzień naszej narciarskiej wyprawy, jest obficie upakowany wydarzeniami. Objeżdżamy okoliczne stacje narciarskie, testując je, porównując ze sobą a potem komentując gdzie jeździ się lepiej, gdzie są mniejsze kolejki do wyciągów, gdzie trasy narciarskie są przygotowane solidniej. Wieczorami, ukoronowaniem dnia jest wspólne oglądanie na projektorze zdjęć i filmów zrobionych rano. Dużo śmiechu, podobno nic tak nie cieszy jak upadek bliźniego.

Pogoda wymarzona, słoneczna i ciepła. Wszyscy zażywają zimowego sportu i w większości przypadków widzę wzrost umiejętności. To dobrze że ekipa stara się poprawić swoje umiejętności. Najlepiej to oczywiście widać w przypadku całkowitych nowicjuszy. Od kilku lat, co zimę obserwuję początkujących i mam swoje spostrzeżenie. Powtarzając za klasykiem: OCZYWISTA OCZYWISTOŚĆ.

Pokonać strach jest
, pomijając kwestie techniczne, sprawą podstawową. Tak to prawda on ma wielkie oczy. I lęk przed upadkiem może na początku sprawić że pomyślimy : nie warto zadawać sobie wysiłku. Ale jeśli zdobędziesz się na to, może się okazać że odnajdziesz wielką przyjemność z białego szaleństwa. Jeśli zaś poddasz się lękowi, coś przejdzie ci koło nosa.

Aby zaufać Bogu, wbrew pozorom tez potrzeba odwagi. Przestrzeganie jego przykazań, poznawanie Biblii może być mozolne i zniechęcające. Posłuszeństwo w trudnych chwilach wymaga odwagi, istnieje pokusa aby pójść na skróty, poddać się i wycofać. Bo przecież i bez Niego ludzie potrafią być szczęśliwi. Jeśliby pójść za nimi to ominie Cię najlepsza więź, największa miłość jakiej możesz doświadczyć.

W nauce jeżdżenia przydatny jest instruktor, który przytrzymuje Cię, pomaga i tłumaczy co robić.

Bóg w księdze Izajasza 41:10 mówi:

Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim! Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej.

Czy On chce być instruktorem naszego życia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz